piątek, 29 maja 2015

94. Gadżety...x3

Witajcie... po ostatnim poście stwierdziłam, że można by Wam pokazać kolejne ciekawe bardziej lub mniej rzeczy.  (I moje informacje mogą się czasem nie zgadzać, ale tak to mniej więcej wygląda)



1. Jak już kiedyś wspominałam w smyku znalazłam zestaw kosmetyczny, mniej więcej tak on wyglądał. Kosztował koło 40 zł, czyli dosyć sporo, ale muszę przyznać, że to nie taki głupi pomysł. Na pewno wiele dzieciaków ucieszyłoby się na myśl o takim prezencie. 


2. To jest rzecz, którą sama chciałabym dostać jako prezent. Niestety jest jedno "ale", cena jest absurdalna, bo wynosił również 40-50 zł.



3. Jeśli dobrze widzę to w takim zestawie są: temperówka, linijka, zeszyt, notatnik, długopis i ołówki.



4.  Ot, zwykła lampka nocna. Gdyby nie była różowa to, może? Nie, bo to przekracza już wszelkie granice mojego zdrowego rozsądku. Cena wykracza ponad 90 zł na amazonie, to oryginalna cena, bez dostawy.


5. Słuchawki, w smyku były takie i różowe z Anną. Cena: 50 zł, co mnie przeraża, bo w Ameryce są o wiele droższe.



6.  Wszyscy to kojarzycie, prawda? Jak wiecie co to jest, to proszę powiedzcie jaką nosi nazwę. Jeśli nie wiecie to polega to na tym, że można się porozumiewać, w odległości około 300 metrów.(nie wiem ile dokładnie)



7. Przenośny zestaw karaoke, strasznie drogi, ale bardzo interesujący. 



8. Kocham takie rzeczy, różdżka, która wydaje dźwięki, kiedy się nią pomacha. Z tym, że tu będzie nam grać LET IT GO.



9. Kamerka, która mnie nie zachwyca, wygląda nie za dobrze, ale co tam, grunt, że jest. Więc jak ktoś szuka to na amazonie ją znajdzie.



10. Zestaw do czesania?


11. Widziałam to w sklepie zabawkarskim, nie było wcale takie drogie jak można by myśleć, chociaż nie pamiętam dokładnej ceny.


12. Yyyy, plastikowy pałac Elsy...


13. Czy tylko ja jeżdżąc na rowerze nie używałam kasków?



14. I wytwór, który z tych wszystkich chyba najbardziej mi się podoba, aparat. Uroczy, czyż nie?


Do kolejnego postu, Veina.

2 komentarze:

  1. Lampka cudna, strasznie mi się podoba, przeurocza, ale cena odstraszająca :) Na te do mówienia mówiło się u mnie walkie-talkie albo po prostu krótkofalówki. Jejku, aparat przesłodki. Kurczę, gdyby jakaś mała dziewczynka to zobaczyła, to jej rodzice by się nie wypłacili. Fajne rzeczy, ale najbardziej marzy mi się taka lampeczka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walkie-talkie to jest to, pamiętam te zabawy z nim. Faktycznie aparat uroczy, ale na amazonie nawet nie pisze jaki to typ, a co dopiero jego referencje, więc strasznie mało o nim wiemy. Rodzice pewnie od razu twardo i do rzeczy by powiedzieli: "Nie czytaj więcej tego bloga". Pewnie za kilka.lat stanieje to sobie kupisz. Ja od roku żyję w takiej nadziei, a kwoty nie spadają....

      Usuń

Co myślisz na temat posta? Koniecznie napisz.