PRAWDZIWA HISTORIA SKĄPCA CZ. 2
-
Hans?
-
Tak?
Biedna
dziewczyna nie do końca wiedziała co powiedzieć narzeczonemu,
musiała mu przekazać dwie istotne sprawy. Bała się jednak jak
zareaguje jej wybranek. Usiadła na ziemi, po czym poleciła
mężczyźnie, żeby zrobił to samo. Siedzieli na moście, w jednym
z najdalszych zakątków portu. Morze stamtąd wyglądało cudownie.
Nikt nie mógł zakwestionować jego piękna, fale unosiły się
spokojnie wprawiając każdego w stan uspokojenia. Urok tego miejsca
wzbogacał również zachód słońca.
„Przede
mną gasisz w lazurowej wodzie
Gwiazdę
Ognistą...
Choć
mi tak niebo Ty złocisz i morze,
Smutno
mi, Boże” * („Hymn” Juliusza Słowackiego – fragment)
Te
piękne słowa, idealnie opisywały odczucia Elsy. Nie wiedziała co
robić, było jej źle. Pomimo piękna jakie ją otaczało, nie mogła
być szczęśliwa. Radość mogłoby jej dać w tej chwili tylko
małżeństwo z ukochanym.
-
Muszę Ci coś powiedzieć i to nie będzie dobra wiadomość.
Hans
delikatnie uniósł brew. Domyślał się, że chodzi o ojca
księżniczki. Nie miał jednak pojęcia, o co dokładnie chodzi.
-
Mój ojciec chce mnie wydać za kogoś innego.
-
Za kogo?
-
Za ukochanego Anny Kristoffa.
-
I co według ciebie mam z tym zrobić?
-
Nie wiem, cokolwiek. Może mu się w jakiś sposób przypodobaj, nie
wiem... udaj bogacza, zrezygnuj z posagu, zrób cokolwiek, proszę.
Na
tym skończyli rozmowę. Hans obiecał, że się postara, przytulił
Elsę, po czym szybko udał się w stronę swojej chatki. Przez jakiś
czas szedł wzdłuż linii brzegowej, podziwiając widoki. Musiał
przemyśleć to i owo. Zastanawiał się, czy kiedy obejmie już tron
nie powinien pozbyć się Elsy? Przecież tak naprawdę jej nie
kochał. Właściwie nie chciał nikogo zabijać, ale miał
świadomość, że jeśli tego nie zrobi władzę w królestwie
będzie sprawowała Elsa Jego rozmyślania przerwała Anna, która
również przyszła się przewietrzyć.
-
Witaj!
-
Och, to Ty.- rzekł Hans, kiedy tylko ją zobaczył.
-
Przeszkadzam Ci?
-
Nie, skąd ten pomysł? - uśmiechnął się nieznacznie, po czym
usiadł na pomoście.
-
No nie wiem... Co zrobisz w związku z Elsą?
-
Nie wiem, spróbuję przekonać waszego ojca.
-
Kochasz ją, prawda?
-
Wiesz co, od razu pójdę z nim porozmawiać.- zlekceważył pytanie
Anny.
W
tym momencie dotarło do niego, że nie robiłby tego, gdyby naprawdę
nie kochał narzeczonej, zrozumiał co dla niego jest najważniejsze.
Gdyby jej nie kochał spokojnie mógłby wyjechać dajmy na to na
Karaiby i tam owinąć sobie kogoś wokół palca. Nie, wiedział ,
że nie mógłby tego uczynić. „Elsa ma ładny uśmiech,
sympatyczną twarz i jest bardzo, bardzo ambitna. Zależy jej na mnie
tak jak jeszcze nikomu dotąd. Wszystkie dziewczyny leciały tylko na
mój wygląd i oczywiście, idealnie zaczesane włosy. Ale ona jest
inna. Nie tak powierzchowna. Z resztą nie zakochała się we mnie od
razu. Może by jednak spróbować? Wyjść za nią? Żyć długo i
szczęśliwie, jak w bajkach?” - to właśnie pomyślał Hans,
kiedy wstał i szedł w stronę zamku.
***
Tymczasem
w zamkowej piwnicy Olaf nudził się niezmiernie. Cóż mógłby
robić samotny bałwanek w ciasnej komnacie. Jako, że był pełen
energii postanowił przeszukać zawartość mebli, które już
całkiem niedługo powinny się rozlecieć. Na początek otworzył
zgniłą szafkę kuchenną, którą pewnie odłożono z powodu jej
niefunkcjonalności. Była wypełniona po brzegi zardzewiałymi
sztućcami. Olaf przejrzał przybory kuchenne i znalazł... sakiewkę.
Zwinnym ruchem wyjął ją z szuflady i otworzył. Jego oczom ukazały
się bryłki złota o wartości około dziesięciu tysięcy monet.
Nawet ci najbogatsi nie posiadali takiej sumy. Usiadł na ziemi i
potulnie czekał, aż Elsa do niego przyjdzie. W myślach policzył,
że od znalezienia pieniędzy minęła godzina. Zniecierpliwiony
wstał i podreptał na poszukiwaniu księżniczki. Okazało się, że
ona też właśnie zmierzała w kierunku piwnicy, dlatego też
spotkali się po drodze.
-
Elsa! Patrz co znalazłem... to takie piękne i się błyszczy. -
powiedział radośnie bałwanek.
-
Nie wiedziałam, że on ma aż tyle pieniędzy. To dlatego nie
pozwalał nam tam wchodzić! Chodź szybko!
Dziewczyna
zaprowadziła Olafa do swojej komnaty. Prędko ukryła sztabkę i
zbiegła po schodach na dół. Usłyszała pukanie, więc szybko
poszła otworzyć drzwi. W drzwiach stał jej ukochany. Wpuściła go
do środka, po czym zawołała ojca. Kiedy tylko pojawił się w
holu, Hans uklęknął przed nim i poprosił o zgodę na małżeństwo
z jego córką. W tym samym czasie do pokoju weszli Weselton,
Kristoff i Anna.
-
Ona wychodzi za Kristoffa.- Odpowiedział król.
-
Hans, czy to ty?- Spytał Weselton.
Mężczyzna
nie mógł uwierzyć, że spotyka swojego siostrzeńca, w tak
dziwnych okolicznościach. Hans z początku nie mógł skojarzyć
skąd zna lorda, dopiero po chwili go olśniło.
-
Wuju? - naprawdę niepoważnie wyglądała cała ta sytuacja,
klęczący przed ojcem ukochanej Hans, przemawia do swojego wuja.
-
Tak to ja. Wstań chłopcze. - młodzieniec posłusznie wykonał
polecenie wuja.
-
Ja chciałbym wyjść za Annę – wtrąca się Kristoff.
-
Weselton wychodzi za Annę.- Stwierdził król.
-
Jeśli obydwie pary się kochają to ja nie będę im się
sprzeciwiał i zgadzam na ich ożenek.- Wykrzyknął Weselton.
-
Kochają! - krzyknęła cała czwórka.
-
Ale co ja z tego będę miał?- Wtrącił Harpagon.
-
Sztabkę złota liczącą siedem tysięcy.- Odparł Weselton.
-
Wielkie nieba, w takim razie i ja zgadzam się na wszystko.
Biedy
ojciec dziewcząt nie wiedział, że stracił trzy tysiące monet,
ponieważ Elsa zabrała mu jego pieniądze i zakopała głęboko pod
ziemią. Wkrótce potem wyprawiono podwójny ślub Elsy z Hansem oraz
Kristoffa z Anną.
Wreszcie druga część :) Na wszelki wypadek najpierw przeczytałam jedynkę, żeby sobie wszystko przypomnieć, chociaż kojarzyłam, o co chodziło ^^ Bardzo mi się podobało, tak sympatycznie, czytałam z uśmiechem na ustach. I mamy szczęśliwe zakończenie, choć może nie dla wszystkich, bo tatuś dostanie szału, gdy dowie się, że jego sakiewka przepadnie bezpowrotnie przez Elsę :) Zabawne, że wszystko mu pasowało, obojętne, za kogo wyjdą córki, byle on miał z tego zysk - idealnie oddane podejście każdego wygodnickiego skąpca.
OdpowiedzUsuń