niedziela, 26 października 2014

64. Rocznica





Hej, może pamiętacie ten dzień, kiedy opublikowałam pierwszy post na webnodzie, ja pamiętam go dobrze. Było zimno, ale świeciło słońce...
W każdym razie dzisiaj nie o tym, tylko o Lodowej Historii Kopciuszka. Razem z Aley starałyśmy się, żeby wypadła jak najlepiej. Więc zapraszam do czytania. W końcu 9 miesięcy razem.


Dawno, dawno temu za górami za lasami w krainie zwanej Arendelle, żyła sobie dziewczyna o imieniu Anna, biada temu, którego los obdarzył takim bratem i takim ojcem, jak jej. Nie taką historię znacie, choć zarys jest ten sam, to słowa, bohaterowie i fabuła są zupełnie inne. Pewnie mówicie: co można zrobić ze starą jak świat historią, aby wzbudziła ona w czytelnikach ponownie radość i uśmiech? Mam nadzieję, że można i spróbuję to Wam udowodnić. Wracając do historii, jej matka od niedawna nie żyła. Tuż przed śmiercią zdążyła jednak powtórnie się ożenić. Wiedziała, że niedługo jej żywot dobiegnie końca, a ponieważ nie chciała zostawić córki samej, zrobiła to, co zrobiła. Anna miała pospolite marzenia, chciała pójść na bal i zatańczyć z księciem. Pewnego dnia okazało się, że jej nadzieje mogą się spełnić, ale ona wiedziała, że to nie będzie takie proste. Książę poszukiwał żony, żeby ją znaleźć musiał zorganizować bal. Ale cóż począć mając ojczyma, który rękę podniesie tylko po to, żeby ukarać niepokorną służebnicę, w tym wypadku przyszywaną córkę. Anna pomyślała, że nawet, jeżeli się jej uda to i tak, będzie potrzebowała sukni. Problem w tym, że nie było jak jej uszyć. Nie miała ani umiejętności, ani materiałów, nie znalazłaby także odrobiny czasu na ich zorganizowane. Mimo wszystko wystąpiła z prośbą o pójście na uroczystość:
- Panie, czy mogłabym pójść na bal do księcia – zapytała.
- Jeżeli Twój brat się zgodzi to możesz, ale nie pomogę Ci w tym – odparł pan Weselton.
- Nie, nie możesz. Ja nie mam szans dostać się do rodziny królewskiej, to Ty też nie – sprzeciwił się jej ukochany braciszek.
- Ale...
- Nie ma, „ale”, to koniec, a ponieważ nie ma nas akurat w tym dniu w pobliżu to znajdziemy Ci jakieś zajęcie.
W dniu balu, tuż o świcie przydzielono jej zajęcie tak pracochłonne i tak czasochłonne, że musiałaby pracować cały dzień, żeby skończyć na czas. Ale wtem pojawiła się niesamowita postać, kiedy się ukazała zrobiło się strasznie zimno, podłoga, ściany i sufit pokryły się szronem.
- Mam na imię Elsa... Jestem wróżką, przybyłam tu, żeby Ci pomóc... Jak pewnie zauważyłaś posiadam moc lodu. Liczę, że dzięki mnie pojawisz się dzisiaj na balu.
- Nie wiem jak mogłabyś mi pomóc… Muszę oddzielić ziele angielskie od pieprzu, co nie jest proste. Nie mam też sukni, w której mogłabym przebywać w towarzystwie księcia. Nie mam także jak dojść do zamku, przecież jest śnieżyca, a nawet gdyby jej nie było to i tak czekałaby mnie bardzo daleka droga.
- Zajmę się tym... - odpowiedziała Elsa.
Po chwili wróżka uniosła rękę i zaczęły się czary, Annie wyczarowała cudowną suknię z lodu, która o dziwo wcale nie była zimna, lecz wręcz ciepła i piękne pantofle. Nagle z ziemi wyrosły dwie postacie ze śniegu: bałwan i niedźwiedź.
- Olaf – pokazała na bałwana – oddzieli ziele od pieprzu, Puszek – tym razem wskazała na niedźwiedzia – zawiezie Cię na miejsce, już przerwałam śnieżycę. Ale muszę Cię ostrzec, równo o północy moje czary znikną, na pamiątkę zostaną Ci jedynie pantofelki. Obyś o mnie nie zapomniała. Żegnaj – odparła, zdążyła jeszcze wyszeptać słowo „siostro”, ale Anna go nie dosłyszała.
A teraz na bal, pomyślała Anna. Wskoczyła na zwierzę i popędziła do zamku. Przed pałacem tłoczyło się mnóstwo ludzi. Dziewczyna nie chciała wzbudzać zbyt dużego zainteresowania, w końcu dosiadała przecież niedźwiedzia, więc ostatnie kilkanaście metrów przeszła na piechotę. Kiedy lokaj otworzył jej drzwi prowadzące na sale balową, momentalnie wszyscy goście, włącznie z księciem i jego wiernym służącym Hansem odwrócili się w jej stronę. Trzeba przyznać, że Anna w swojej sukience wyglądała niezwykle zjawiskowo. Speszona całą tą sytuacją zarumieniła się. Na szczęście z pomocą przyszedł jej mężczyzna.
- Witam szanowną damę. Nazywam się Hans.
- Anna, miło mi.
- Mogę prosić do tańca?- spytał z lekkim uśmiechem.
- Owszem.
Przetańczyli razem dwa tańce. Anna poczuła się zmęczona, więc na chwilę usiadła. Zerknęła na zegarek zbliżała się godzina dziesiąta. Wiedziała, że zostało jej mało czasu. W tym czasie Hans gdzieś zniknął. Poczuła się nieswojo. Kiedy już chciała wychodzić z tyłu ktoś zaczął za nią wołać.
- Panienko! Zaczekaj.
Anna przystanęła. Po chwili podbiegł do niej jasnowłosy mężczyzna. Dziewczyna od razu poznała, że ma do czynienia z księciem.
- Wasza Wysokość.- zaczęła.
- Proszę mów mi, Kristoff. Zatańczymy?
I ruszyli do tańca, w czasie jego trwania trochę porozmawiali. Kristoff prawie cały czas mówił tylko o sobie. A kiedy Anna go zapytała, czemu poprosił ją do tańca, odparł, że jest najpiękniejszą dziewczyną na balu. To trochę speszyło Annę, ale była nim zauroczona, tak jak on sobą. Wybiła jedenasta, została jej godzina, więc postanowiła udać się do wyjścia. Odmówiła księciu jeszcze jednego tańca i zbiegła po schodach, żeby zdążyć do domu. Po drodze zgubiła bucik, ale on nie był jej zmartwieniem. Miała mało czasu. Wskoczyła na Puszka i ruszyła do domu. Kiedy tam dotarła, jej suknia zniknęła, a na jej miejsce pojawiła się bluzka, spodnie i stary obdarty fartuch. Weszła do chaty, udała się do pokoju, w którym zostawiła bałwanka. Ten wyraźnie zmęczony leżał na podłodze.
- Ach skończyłem.
- Dziękuję Ci, Olafie... Co mogę dla Ciebie zrobić w podzięce?
- Mogłabyś nam sprawić Niż Skandynawski? Proszę… – odpowiada Olaf.
Wybałusza oczy i czeka na odpowiedź. Powoli zaczyna się topić, czary Elsy przestawały działać.
- Przykro mi ja nie umiem. Poprosiłabym o to Elsę, gdybym tylko wiedziała gdzie jest.
- Ale ja tak marzę... o lecie. Bo tak bardzo lubię czasem zamknąć gałki i w sensie sobie wyobrazić w środku totalnej skwary.
- Powiedz, gdzie ona jest to może do północy uda mi się ją sprowadzić.
W tym samym czasie w pałacu księcia Kristoffa. Hans przed drzwiami podsłuchuje jego prywatną rozmowę z ojcem.
- Czy wybrałeś sobie już żonę?- spytał król.
- Tak, ale zniknęła... Pozostał mi po niej tylko pantofelek
- To znajdź ją... Ale najpierw powiedz, dlaczego ona, przecież jest tyle innych miłych panienek na balu?
- Ponieważ ona jest z nich wszystkich najładniejsza.
- I tylko, dlatego ją wybrałeś? - dopytuje się król.
- Owszem.
- Ale wiesz, że może okazać się, że jest okropną osobowością której brak za grosz intelektu?
- Nie szkodzi. Jak mi się znudzi znajdę sobie inną żonę. Przecież każda chciałaby mieć za męża księcia w dodatku tak przystojnego jak ja.
- Och Kristoffie, może powinienem cię wydziedziczyć? Może twój brat byłby lepszym królem?
- Nie ojcze...
- Więc zasłuż na tytuł, ogarnij się i znajdź ją, a potem traktuj z szacunkiem i miłością tak jak samego siebie – prychnął król.
Kristoff kiwnął mu w odpowiedzi głową. Nie miał jednak zamiaru samodzielnie szukać dziewczyny, więc zwołał swojego sługę Hansa, któremu nakazał wyruszyć na poszukiwania ukochanej. Książę niestety nie wiedział jak ona miała na imię, więc kazał Hansowi sprawdzić czy pantofelek pasuje na którąkolwiek pannę w królestwie. Na szczęście było ono dosyć małe, więc planował, że uda mu się znaleźć ją w około 3 dni. Hans zaczął od najbliższej zamkowi wioski. Czuł, że nie znajdzie w niej Anny. Jednak musiał postąpić zgodnie ze zleceniami księcia. Pomimo tego, że praktycznie nic o niej nie wiedział, zapałał do niej uczuciem. W myślach uknuł już szatański plan, dzięki któremu otruje księcia, po to, aby nie mógł skrzywdzić jego ukochanej. Jednak najpierw postanowił ją znaleźć i przekazać jej, jaki jest stosunek księcia do małżeństwa. W pierwszej wiosce nie znalazł dziewczyny. Przeszukanie drugiej, trzeciej i czwartej wioski również nie przyniosło efektów. Zajęło mu to cały dzień, robiło się już ciemno. Zrozpaczony Hans nie wiedział, co począć, postanowił, więc, że przeszuka jeszcze parę domów i uda się do gospody na nocleg. Niestety nie wiedział on, że Anna uciekła w góry na poszukiwania Elsy. Kiedy przeszukał wszystkie wioski w Arendelle dotarło do niego, że mogła się tam udać, postanowił, więc wybrać się tam za nią. Bał się tych gór, gdyż w dzieciństwie słyszał straszne historie o potworach, które tam mieszkają. Był on jednak na tyle zrozpaczony, zakochany, że poszedłby za Anną na kraniec świata. Przeszukanie gór zaczął od przepytania Oakena, zapytał go czy może widział dziewczynę. Ten odpowiedział, że nie. Hans postanowił wyruszyć na Lodowy Wierch, po drodze widział tylko śnieg, śnieg i śnieg. Ale mniej więcej na środku góry dostrzegł ogromny Lodowy Pałac i prowadzące do niego schody. To, co zobaczył było niesamowite, piękne, cudowne i niespotykane. W każdym razie, ostrożnie postawił krok na pierwszym stopniu, kiedy już upewnił się, że schody się nie zawalą pod jego ciężarem, wszedł na górę. Stanął u wrót lodowego budynku. Postanowił zapukać, kiedy to zrobił drzwi się otworzyły. Zdziwił się, że zrobiły to same. Kiedy wszedł zobaczył przepiękny salon. Na środku widniała przepiękna fontanna. Po chwili usłyszał dochodzące z góry głosy. Postanowił udać się w tą stronę. Niemal od razu poznał, do kogo należy jeden z głosów. Poznał swoją ukochaną. Nie chcąc przeszkadzać w rozmowie przystanął pod drzwiami, które notabene były uchylone, więc doskonale wszystko słyszał.…
- Anno…- zaczęła Elsa.
- Elso, proszę cię. Nie zabijaj go…
- Hm, dobrze. Jeśli jest to dla ciebie tak ważne zgoda. Uratuję Olafa.
- Dziękuję, dziękuję nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie znaczy…
- Wiem. Jak wrócisz do domu Olaf będzie cały i zdrowy. Teraz proszę, idź już.
- Dobrze. Już idę.
Anna nie chciała się kłócić, więc pokornie udała się do wyjścia. Ogromnie się zdziwiła, gdy pod schodami ujrzała Hansa.
- Co ty tu robisz?- Spytała.
- Szukam cię.
- Mnie?
- Tak, to właśnie z tobą tańczyłem ostatnio na balu.
- Zgadza się, czy coś się stało?
- Zgubiłaś pantofelek.
Mówiąc to podał jej znalezisko.
- O dziękuję.
- Niema sprawy… Słuchaj książę się tobą zainteresował…
- Naprawdę to cudownie.
Ze smutkiem pokręcił głową.
- Niestety nie masz racji. Książę jest nieodpowiedzialny i głupi. Wiesz, co powiedział na twój temat? Wiesz, dlaczego cię wybrał?
- Nie wiem…
- Dlatego, że jesteś ładna. Stwierdził, że jak mu się znudzisz znajdzie sobie inną.
- Nie wierzę ci.
- Proszę… Mówię prawdę.
- To niemożliwe. Muszę sama się przekonać.
- Nie idź tam, on cię tylko skrzywdzi.
- Muszę.- Odparła Anna.
- Nie pozwolę na to.
Nagle w szaleńczym tempie wybiegł z zamku. Anną miotały skrajne emocje. Z jednej strony zadurzyła się księciu, ale z drugiej strony wiedziała, że przynajmniej częściowo Hans ma rację. Nie wiedziała wówczas, że całej tej rozmowie z góry przysłuchiwała się Elsa. Anna zaczęła domyślać się, że Hans planuje zrobić coś bardzo złego. Szybko, więc dosiadła Puszka, którego Elsa ocaliła i pojechała do zamku. Niestety po drodze napotkała śnieżycę, więc kiedy dotarła na miejsce wiedziała, że Hans już tu jest. Nie tracąc, ani chwili ruszyła do Sali tronowej. Kiedy weszła książę siedział na tronie, a po jego prawej stronie stał Hans.
- Wasza Wysokość.
- O witam śliczną panienkę. Widzę, że Hans się spisał. Chodź pokarzę ci zamek.
Ruszyli. Za nimi jak cień udał się Hans. Po chwili Anna ujrzała, że Hans wyciąga miecz z pochwy i zmierza w stronę księcia. Nie zastanawiając się zasłoniła go własnym ciałem. W tym momencie zrobiło jej się strasznie zimno, przestała odczuwać cokolwiek. Po chwili dowiedziała się, co było przyczyną tego zjawiska. Z bocznej ściany z cienia wyszła Elsa. To właśnie one zamroziła Annę, po to, by Hans nie zrobił jej krzywdy. Już po chwili Hans została zakuty w kajdany. Elsa wiedząc, że zbyt długie zmrożenie możne spowodować śmierć Anny odmroziła ją. Dziewczyna była przeszczęśliwa.
- Dziękuję ci.
- Anno, naprawdę nie trzeba. Muszę ci coś wyznać… Otóż jestem twoją siostrą. Po tych wszystkich latach rozłąki mogłam dla ciebie zrobić, chociaż tyle…
- Co ty mówisz? Ocaliłaś mi życie. Może chodźmy stąd.
- Anno.- zaczął książę.- Poczekaj chwilę. Zdaje sobie sprawę z tego, że Hans powiedział ci wiele złych rzeczy o mnie i muszę przyznać, że się myliłem. Jesteś najbardziej wartościową osobą, jaką udało mi się poznać. Proszę zostań.
- Nie- odpowiedź dziewczyny była krótka i stanowcza.
Po tym całym zdarzeniu siostry udały się do lodowego pałacu, gdzie zamieszkały. W tym czasie książę mając nadzieję, że Anna zmieni zdanie, co do niego i dostrzeże jego zmianę codziennie przychodził do niej w odwiedziny. Po roku odbyło się wielkie wesele. Całe królestwo było na nie zaproszone. Zabawa trwała parę dni. I ja tam byłam, miód i wino piłam…

7 komentarzy:

  1. Hej, hej :)
    Świetne ^^ Mnóstwo rzeczy mnie zaskoczyło przy tym opowiadaniu - najbardziej chyba uczynienie z Kristoffa księcia, a z Hasna - prostego służącego. Prawie zamiana ról, ale wiadomo - prawie = wielka różnica, więc nie do końca. Szczególnie spodobał mi się pomysł z podarowaniem Elzie roli wróżki. Nigdy nie miałam siostry, ale wydaje mi się, że siostra to zawsze najlepsze wsparcie i cicha wróżka <3 Urocze! Lubię historię Kopciuszka, a w tym wykonaniu - tak jak zapowiadałyście na początku - wiele mnie zaskoczyło :D Bardzo sympatyczna historia, idealna po tak zawalonym tygodniu. A końcówka aż się uśmiechnęłam - byłam, miód i wino piłam :D W niektórych bajkach było jeszcze - a co tam usłyszałam, wam opowiedziałam. :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz... podniósł mnie na duchu, już myślałam, że się nie podobało. Taaaaa... co jeszcze powiedzieć.... Chciałabyś może więcej?

      Usuń
    2. Pewnie :) Uwielbiam fanfiction z Frozen. Powodzenia w pisaniu! :)

      Usuń
    3. Dzięki, przyda się, no i jeszcze trza czasu.

      Usuń
  2. Bardzo miła historia.

    OdpowiedzUsuń

Co myślisz na temat posta? Koniecznie napisz.